To kolejny fenomen: Coś powstaje z Niczego! A Nic powstaje z Czegoś…. To że w ogóle jesteśmy w stanie wypowiedzieć tak fenomenalne zdanie jak: “Wszechświat jest nieskończony!” – jest wystarczającym dowodem na istnienie Boga, już sam fakt istnienia życia jest tak niewiarygodny że stanowi sam w sobie niepodważalny dowód Absolutu. A “Słowo” – jakiż to niesamowity BYT we Wszechświecie!?!!
Szukając namacalnych dowodów na istnienie Boga zachowujemy się jak ślepcy we mgle. A tu wystarczy małe spojrzenie w niebo by ujrzeć CUD – otchłań, bezmiar, nieskończoność, niesamowitość – już tylko 1 krok żeby poczuć BOGA.
I tylko czysty umysł (nie zmącony żadnymi: religiami, poglądami, sprawami, naukami, politykami itp.) może zauważyć to co jest najprostsze. Ludzie jakby sami sobie nie dowierzali jakoś uparcie wolą wypowiadać na siłę słowo “wierzę w Boga” zamiast zaakceptować sam fakt istnienia. To tak jakby mówić “wierzę że jestem” a przecież jestem.
Kto wymyślił atom, pierwiastek, światło, energię, słowo, tchnienie…..? Któż mógł opracować czas? Kto mógł skonstruować wszechświat z niezliczoną liczbą form ? Któż jest Mistrzem Zegara Purpurowym ? Przecież to oczywiste!!! – jak budowa cepa.
Tak, prawdopodobnie tak jest